Restauracja u Czecha

Winiarnia u Czecha-czyli mocny lokal na mocną czwórkę.

Winiarnia u Czecha-czyli mocny lokal na mocną czwórkę.

W Winiarni u Czecha byliśmy już przed laty, ale gorąca potrzeba, by to miejsce zrecenzować kazała nam tam zaglądnąć ponownie. Lokal nie trudno odnaleźć, bowiem Cieszyn ze swoją śliczną starówką  i Wenecją Cieszyńską to nie taki znowu kolos.  Jednocześnie Winiarnia u Czecha znajdująca się obok historycznej Studni Trzech Braci, punktu do którego turysta w Cieszynie i tak trafi. Wybraliśmy jednak niestety trudne czasy, bowiem czerwona  strefa dla Cieszyna kazała przypuszczać, że przy braku rezerwacji, miejsca nie możemy być pewni. Tak też się stało, ale szczęśliwie dopisało nam szczęście. Pani kelnerka informując o limitach poprosiła o telefon, i dosłownie w piętnaście minut później zadzwoniła z informacją o wolnych miejscach. A że jednocześnie po przepalonych głębokim tłuszczem czeskich wakacjach potrzebowaliśmy odmiany, szybko zawróciliśmy. Ten przepalony tłuszcz zresztą będzie bohaterem szerszego wpisu dotyczącego czeskiego pogranicza okolic Kudowy-Zdroju.
Sama Winiarnia u Czecha nie ogranicza się do czeskiej kuchni, a siedem pozycji z czeskiej klasyki w menu to wynik przyzwoity. Nasze oczy przykuła pierwsza dwójka: Svíčková na smetaně, karlovarský knedlík oraz Vepřo, knedlo, zelo. Do tego Kofola i wobec braku Kvasničáka, nowa propozycja od Svijany – Svijany Dux. Przemiła pani kelnerka poprosiła zresztą przy jego podawaniu o cierpliwość, bowiem ”jest ono czopowane, a więc podawane na sposób czeski”. Dla nas to truizm, z racji charakteru lokalu informacja ta dla klienta nie musi być tak oczywista. Po średnio długim czasie oczekiwania nasze dwa dania pojawiły się na talerzach. Nie było tam żadnego niepotrzebnego nowatorstwa w rodzaju koszyczków, słoiczków z dość wątpliwą wartością dodaną. Było schludnie i z ładnie zachowanymi proporcjami. To co zaskoczyło nas na wstępie to karlovarskí knedlík – w towarzystwie svíčkovej gość nie tak częsty. Dla ciekawostki w naszym blogowym przepisie był akurat składową Vepřo-knedlo-zelo. Z racji jednak dodatku gałki muszkatułowej, zielonej pietruszki i serwetki, czy też folii, w którą go zawijamy, wymaga trochę więcej zachodu niż jego dwaj koledzy.
Wszystko to jednak niestety współcześnie wygląda trochę inaczej, bo dzisiaj knedlíky niestety masowo  kupuje większość restauracji. Gdy podczas wakacji odwiedziliśmy Hostinec na Králíku we wsi Zblov, lokal niezgorszy, kelnerka rozwiała nasze wątpliwości.” To jedno kupujemy, resztę przygotowujemy sami”. Odezwał się czeski pragmatyzm, który rozumiemy. Statystyczna hospoda nie ma na to czasu, szkoda też zapewne zachodu. My do śmiałków apelujemy, by próbowali je robić podobnie jak rohlíky, własnymi siłami.
Svíčková na smetaně, karlovarský knedlík oraz Vepřo, knedlo, zelo w Winiarni u Czecha zostały podane bardzo estetycznie i – co tu dużo gadać – w standardzie powyżej ”czeskiego zielonego obrusu”. Nie było przy tym żadnych quasi-ekstrawagancji ze słoiczkami jak w Czeska pivo i knedliki, mającymi trochę zatuszować smutną prawdę, że z ta ”czeska” w nazwie to niezły pic. Tu jest z umiarem i w sam raz.
Zacznijmy od Vepřo, knedlo, zelo. Mięso jest podane w plastrach, nie ma tu przepychu mało przesegregowanego mięcha zależnego od tego, co tam kucharzowi w kuchni zbywa. Tu  była uduszona wieprzowina w czystej postaci, prawdopodobnie łopatka. Do tego sporo knedlíka, nierozgotowanego i podanego w sporej porcji. Jedyne, co budzi obiekcje to kapusta, w której czuć było niedobór kminku, a kwaśny posmak trochę kłócił się z “czeskością“. Tu słowo wyjaśnienia – nie była niesmaczna. Czesi kapustę zagęszczają ziemniakiem, nie brakuje w niej smalcu, a kwaskowość równoważy się cukrem – tu mieliśmy kapustę ewidentnie zbyt kwaśną.
Svíčková na smetaně  za to wyszła już tylko na plus. Znamy czeskie eksperymenty z wieprzowiną za 70Kč w Restaurace Severka, była Harenda u Barborky i bardzo słaba Svíčková, było znakomite Pod zeleným dubem. Tu otrzymaliśmy  polędwicę na piątkę.  Świetne mięso, a przy tym aksamitny i zrównoważony sos, któremu nie brakowało pietruszki, marchwi, jabłka, a po aptekarsku wyważona słodkość budziła nasze uznanie.
Zostaje jeszcze Svijany Dux. Nie mam litości dla koncernowych piw, nie mam litości dla Svijany. Były czasy, gdy to piwo lubiłem, dziś jego smak najczęściej napawa smutkiem. Nasze wątpliwości przed dwoma laty rozwiał pražský Žižkov i moja ulubiona Osudová přitažlivost. Tam właściciel po miesiącach fatalnych doświadczeń ostatecznie z piwa Svijany zrezygnował. Żalili się klienci, cóż było robić…..  Dziś rządzi tam Pilsner, ogólnoświatowiec,  który akurat o kulturę podawania piwa z kija dba. Nasze cieszyńskie Svijany Dux mające w zamyśle właścicieli browaru przyciągać piwoszy na powrót do hospod, szału nie zrobił. Dostaliśmy poprawne średnio nasycone piwo bursztynowej barwy. Piana trzymała dość krótko, acz sam Dux wydaje się  piwem dość słodowo wyważonym i smacznym. Dodać trzeba, że rozlewany jest tylko do beczek z okazji 28 września.
Podsumowując: czeski egzamin Winiarnia u Czecha zdała na mocną czwórkę. Slogan ”czeskie” w Polsce przeżywa swój boom, niewielu jednak korzysta z czeskiego inwentarza rzetelnie. Tu mieliśmy nie na chybcika, uczciwie i z zachowaniem cenowych proporcji.  Svíčková na smetaně, karlovarský knedlík za 30,50 złotych oraz Vepřo, knedlo, zelo za 27,50 to ceny w sam raz. Nam smakowało, a drobne uwagi niech nie spowodują winiarni uszczerbku. Mocno trzymamy za was kciuki.
Photo © czechypopolsku.pl
p.s. Piwo Svijany zniknęło z menu i zastąpił je Koníček.

Similar Posts